czwartek, 14 lutego 2013

kto wymyślił to rozstanie

Kto wymyślił naszą miłość?
Kto ją w środku nocy wyśnił?
Czy to wszystko się zdarzyło?
Czy tak było rzeczywiście?

Kto wymyślił to jezioro
i tej nocy czarny żagiel?
Kto bezsenną, białą korą
okrył w lesie brzozy nagie,
kto?

Komu lato się przyśniło
i tych drzew zawrotny taniec?
Kto wymyślił naszą miłość?
Kto wymyślił to kochanie?


 /Kto wymyślił naszą miłość? muz. Piotr Figiel, sł. Wiktor Leliwa/




wtorek, 5 lutego 2013

jest liczba


Wszystko ma swoją liczbę. Jest liczba odpowiadająca sprawiedliwości. Jest liczba odpowiadająca pożądaniu. Są liczby odpowiadające skąpstwu i zdradzie. Jednakże kiedy intryga osadza się właśnie na skąpstwie i zdradzie, nie ma już innych liczb oprócz tych, za których pomocą podliczamy to, co posiadamy i tracimy. To właśnie w krainie marzycieli, w krainie, w której marzyciele mają swoje sny, liczby i sny o sprawiedliwości oraz pożądaniu są równie prawdziwe. A w krainie tych, którzy cierpią na bezsenność, sprawiedliwość i pożądanie są lekceważone po prostu jako sny. Urodziłem się w pierwszej krainie i powróciłem do drugiej: były tą samą krainą. Wiecie jak ona się nazywa.

/Steve Erickson: Brzegi Rubikonu/

budda absolutu, finlandia zen

- Jeśli odrzucę wszystkie moje nałogi, to co mi pozostanie?
- Nic ci nie zostanie. I dopiero to nic będzie piękne.

najwyższy czas

- Więc co z tym czasem?

- Czas to jedynie nieorganiczna forma życia.

niedziela, 3 lutego 2013

ręce wytrzeć o liście

Wyjechać. Ręce wytrzeć o liście.
Cały kurz, tłuszcz miasta.
Wytrzeć o liście. Wyjechać.
Wyjechać natychmiast.

Wyjechać.
Wyjechać samotnie.
W pustym przedziale
przekroczyć wiele granic.

Przez sen dać się kontrolować celnikom.
Kopniak między oczy.
But z rozwiązanymi sznurowadłami.
Światło latarki w oczy.

Przejechać wiele granic
aż paszport wytrze się,
zanieczyści
tysiącami palców.

Wyjechać i się zbudzić w obcym mieście.
Koniec świata. Ludzie chodzą do góry głowami.
Szyldy nic nie znaczą.
Obcy język. Nie ma języka.

Ludzie niczego nie chcą ode mnie.
I nikt nic, nikt nic.

Stanąć w pełnym świetle.
Znaleźć pierwszą knajpę.
Przejrzeć się w podłodze.
I nikt nic. Nikt nic. Nikt nic, nikt nic..

..nikt nic.
..nikt nic.


Marcin Świetlicki - Franek Chrzonszcz

ostatni raz

W lutym życie stanęło bez ruchu.
Ptaki nie chciały latać, a dusza
ocierała się o krajobraz jak łódka,
co trąca molo, gdzie ją przywiązano.

Drzewa plecami w jedną stronę.
Głębokość śniegu mierzysz wyschłą słomą.
Ślady stóp starzeją się na grudzie.
Pod brezentem nawet słowo zamarło.

Pewnego dnia coś podeszło pod okno.
Praca ustała. Wyjrzałem.
Płonęły kolory. Wszystko wirowało wokół.
Ziemia i ja rzuciliśmy się na siebie.


Tomas Tranströmer: Twarzą w twarz, przekład Michał Strusiński