wtorek, 30 czerwca 2009

tam


Eugène Atget: Untitled Still Life

poniedziałek, 29 czerwca 2009

a mówi się - wtedy

Byłem przez parę chwil, gdy istniałaś.

niedziela, 28 czerwca 2009

spotkanie

- Po co ze sobą rozmawiamy?
- Bo moja inność spotka się z twoją innością.

sobota, 27 czerwca 2009

rozkoszne zdziwnienie palców

Katedro! szerokobiodra kobieto
o czterech smukłych nogach
Zielone dłonie jaszczurek
przemycają światłość twego brzucha
ascetycznym handlarzom
Rozkoszne zdziwienie palców
spada w pionowość pleców — mrocznych witraży
do posadzki
na której czerwień twych włosów
zastyga w dymiący ochłap baranka

A wysoko między łukami
na pajęczych siatkach
dojrzewa w purpurowych kokonach
owoc na wypełnienie ostatniego naczynia

/Edward Stachura: Kochankowie/

piątek, 26 czerwca 2009

morituri te salutant




Cesta je prach
a štěrk
a udusaná hlína
a šedé šmouhy
kreslí do vlasů
a z hvězdných drah
má šperk
co kamením se spíná
a pírka touhy
z křídel Pegasů

Cesta je bič
Je zlá
jak pouliční dáma
Má v ruce štítky
v pase staniol
a z očí chtíč jí plá
když háže do neznáma
dvě křehké snítky
rudých gladiol

Seržante písek je bílý
jak paže Daniely
Počkejte chvíli!
Mé oči uviděly
tu strašně dávnou
vteřinu zapomnění
Seržante! Mávnou
a budem zasvěceni
Morituri te salutant
Morituri te salutant

Tou cestou dál
jsem šel
kde na zemi se zmítá
a písek víří
křídlo holubí
a marš mi hrál
zvuk děl
co uklidnění skýtá
a zvedá chmýří
které zahubí

Cesta je tér a prach
a udusaná hlína
mosazná včelka
od vlkodlaka
rezavý kvér
- můj brach
a sto let stará špína
a děsně velká
bílá oblaka

Seržante
písek je bílý
jak paže Daniely
Počkejte chvíli!
Mé oči uviděly
tu strašně dávnou
vteřinu zapomnění
Seržante! Mávnou
a budem zasvěceni
Morituri te salutant
Morituri te salutant


/Karel Kryl: Morituri te salutant/





Droga to kurz
i żwir
i ubita glina
i szare smugi
rysuje we włosach
i z gwiezdnych szlaków
ma klejnot
połączony kamieniem
i piórka pragnień
ze skrzydeł Pegazów

Droga to bicz
Jest zła
Jak ulicznica
Ma w dłoniach metki
a wokół pasa folię
a w jej oczach płonie chuć
gdy rzuca w nie wiadomo
dwa kruche płatki
czerwonych mieczyków

Sierżancie piasek jest biały
jak ramiona Danieli
Niech pan chwilę zaczeka!
Moje oczy ujrzały
tę bardzo dawną
sekundę zapomnienia
Sierżancie! Machną
i zostaniemy oświeceni
Morituri te salutant
Morituri te salutant

Tą drogą dalej
szedłem
tak gdzie na ziemi się szarpie
i podnosi piasek
skrzydło gołębia
i grał mi marsz
huk dział
co przynosi uspokojenie
i podnosi pył
przynoszący zgubę

Droga to smoła i kurz
i ubita glina
mosiężna pszczółka
od wilkołaka
zardzewiały karabin
- mój kumpel
i stuletni brud
i przerażająco wielkie
białe obłoki

czwartek, 25 czerwca 2009

i zapominać chcę tak często jak się da

Jeszcze noc się wokół tli a już wiem, że dzień jest zły
Zdjęcia gwiazd w gazecie chleb
I jak zwykle moja twarz byle jaki wygląd ma
A na włosach jakiś spray

Palę w piecu ciepło jest moje wiersze trochę wstyd
Gdzieś na ścianie dyplom mam trzecie miejsce w skoku w dal
Znowu na nic przydam się lepiej chyba pójdę spać
Nie oglądaj moich zdjęć

Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
A czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart
I zapominać chcę tak często jak się da
Że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart

Ty pilnuj moich snów i przychodź kiedy chcesz
Te chwile z moich dni do jednej dłoni zbierz
I nie pocieszaj mnie i tak tu będę stał
Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart


/Myslovitz/

środa, 24 czerwca 2009

zła noc

Padało, ale pamiętam większe ulewy, kiedy woda lała się z nieba jak z wiadra. Wiało, ale pamiętam wiatr, który wyrywał drzewa z ziemi. Tym razem złamało jeden słup. Zwiało jedno gniazdo. Zginął jeden stary bocian. Smutno.

wtorek, 23 czerwca 2009

jeśli to nic dla ciebie nie znaczy

jeśli to nic dla ciebie nie znaczy
to mnie nie dotykaj

jeśli dajesz mi pluszowego jeża albo mówisz
chciałabym posłuchać twoich wierszy
od razu się w tobie zakocham
ale mi nie ufaj

jeśli nie byłaś ze mną na wódce
nic o mnie nie wiesz
jeśli nie jechałaś ze mną w nocy na korytarzu
w pociągu na trasie Bydgoszcz-Gdynia
w takim tłoku że trudno sięgnąć po butelkę
którą się ma we własnej kieszeni
i nie widziałaś mojej rozpaczy gdy po dwudziestu minutach walki
z rurkami od namiotu wydawało mi się że zrobiłem jej
kilka centymetrów miejsca do spania
ale było to tylko złudzenie

i jeśli nie spałaś ze mną
w jednym pokoju i nie słyszałaś mojego kaszlu
tłumionego w płucach żeby jej nie obudzić
nie wiesz że potrafię być romantyczny
chociaż przychodzi mi to z dużym trudem

słucham „Zmokniętych psów”
z muzyką Toma Waits’a w wykonaniu Mariusza Lubomskiego
i czuję się jak na Dworcu Centralnym
gdy pierwszy raz ojciec wyrzucił mnie z domu

podobno pierwszy raz jest zawsze najlepszy

jeśli moja złość jest większa niż twoja dobroć
nawet się do mnie nie zbliżaj
kiedyś na zawsze zaufałem jednej kobiecie
i to wystarczyło żeby psychiatra wojskowy
uznał mnie za swoje najciekawsze odkrycie

„lecz póki nosy lśnią
nie ufaj człeku psom zmokniętym
bo choć skulone są
rozszarpać mogą dłoń na strzępy”

jeśli to nic dla ciebie nie znaczy
spróbuj mnie dotknąć


/Piotr Macierzyński/

spojrzenie

poniedziałek, 22 czerwca 2009

być

Być tą brzydką Angielką - chudą, podstarzałą,
niezbyt dobrą poetką; mieszkać w letnim domu
ze stygnącym mężczyzną (serce czy rak nerek -
przyczyny nieistotne). Wnosić mu po schodach
(wąskich, zawilgłych schodach) tacę ze śniadaniem
i siebie. Pisać: "W przyszłym
tygodniu - bzyk muchy -
- masz urodziny - znowu - za rok pewnie - krzyczy
z bólu - już cię nie będzie". Iść do niego. Głaskać.
Leżeć z nim w wannie, płacząc. Patrzeć, teatralnie
ale przecież prawdziwie, przez okno na drzewa.
Mieć za sobą te lata, te listy, te flamy,
znać numer kołnierzyka, buta, obwód głowy.
Nie umieć się obejrzeć za innym mężczyzną.
Używać tamtych zwrotów, pieszczotliwych imion.
I udawać, że wcale nie jest gorszy w łóżku,
mając w pamięci tyle miejsc, razów, sposobów:
w hamaku, w soku z jagód, w pociągu pędzącym
z Wenecji do Nicei, na biurku wydawcy,
w bocznej salce muzeum. Przyjmować wizyty
przyjaciół i lekarzy. Kręcić kogel-mogel.
Nie móc udawać dalej i dalej udawać.

Lecz nade wszystko wiedzieć, że wszystko, co było
nie mogło, nie powinno być inaczej, z innym,
gdzie indziej, kiedy indziej - to właśnie jest szczęście.

Widziałeś całość. Teraz odchodzisz, powoli
skubiąc liście z gałęzi. Ktoś zasłania lustro,
ktoś dzwoni, ktoś rozmawia. Taca. Wanna. Łóżko.

/Jacek Dehnel/

niedziela, 21 czerwca 2009

nikt tak pięknie nie mówił

W warzywniaku obok jest nowa sprzedawczyni. Drobna, ruchliwa blondynka z czarnymi kreskami obrysowującymi całe oko. Takie same kreski na pewno robiła sobie na studniówkę 20 lat temu. Mówi głośno i przesadnie wyraźnie wymawia wszystkie głoski w wyrazach. To jednak co w niej zachwyca, to sposób w jaki zwraca się do nas - kupujących:
- Dzień dobry Pani Klientko!
- I co jeszcze Pani Klientko?
- Proszę o zamknięcie drzwi Panie Kliencie!

sobota, 20 czerwca 2009

były kobietami

Bycie kobietą jest gorsze od bycia rolnikiem – mamy tyle roboty z plewieniem i pryskaniem upraw; trzeba depilować nogi woskiem, golić pachy, skubać brwi, ścierać pumeksem stopy, złuszczać i nawilżać naskórek, oczyszczać pory, farbować odrosty, malować rzęsy, piłować paznokcie, masować cellulitis, gimnastykować mięśnie brzucha. W dodatku wszystkie te zabiegi są tak precyzyjne, że wystarczy kilka dni przerwy, aby się całkowicie zapuścić. Zastanawiam się czasem, jak bym wyglądała, gdybym się zdała na naturę...

/Helen Fielding: Dziennik Bridget Jones/

piątek, 19 czerwca 2009

wiedza praktyczna

Najlepsze samowary sprzedają na bazarze Americana w Rzymie.

czwartek, 18 czerwca 2009

od słów najpiękniejszych bezsenność cenniejsza

Bezsenność we dwoje, cudowna bezsenność
Tak łatwo nad rankiem wstępować w codzienność
Gdy w jedno wierzymy, oboje to wiemy
Że wkrótce już spać nie będziemy
Od snów najpiękniejszych bezsenność cenniejsza
Im więcej się nie śpi, tym noc jest ciemniejsza
A nie śpi się dłużej im noc dłużej trwa
Wiesz o tym tak samo jak ja

Jak zawsze we dwoje, cudowna niesenność
Gdy oczy otwarte przeniknąć chcą ciemność
By pojąć, zrozumieć wymowę twych źrenic
Uwierzyć, że nic się nie zmieni
A wtedy zamarzyć, żem twoją kochaną
I przez to mi dana bezsenność do rana
Że dzięki miłości już wiemy oboje
Co daje bezsenność we dwoje

Jeśli o nocy wiem co ty
Powiedz, odpowiedz po co sny
Żyjmy na jawie myślą codzienną
Tyś moim bezsennym, jam twoją bezsenną

Nigdy nikt nas nie obudził i ze snu nie zerwał
Zresztą po co by się trudził, snu i tak by nam nie przerwał
Słońce też nas nie budziło, wiatry i deszcze
Do tej pory jeszcześmy nie spali
Zawsze nie śpijmy jeszcze


/Włodzimierz Patuszyński: Bezsenność we dwoje/

środa, 17 czerwca 2009

umarła klasa

Skrupulatnie przepisuję numery telefonów niewiadomodokogo. Staram się ochronić pamięć niewiadomopoczym.

wtorek, 16 czerwca 2009

ja się nie dzieli przez trzy

Okazało się, że użycie zaimka "my" w rozmowach nie wiąże się z satysfakcją ze związku odczuwaną przez partnerów. Nie jest ono również związane z trwałością związku. Inaczej było w przypadku zaimka "ja" używanego przez kobiety. Częste pojawianie się tego słowa w wypowiedzi partnerki świadczy zarówno o jej satysfakcji ze związku, jak i zadowoleniu jej partnera. Wskazuje również na trwałość związku.

/Marta Klimowicz: Satysfakcja ze związku a komunikatory/

poniedziałek, 15 czerwca 2009

odchodząc zabierz mnie

Czerski wypadł z listy moich znajomym na last.fm. Nawet się nie znamy.

w spokojnej udręce

To może przypadek
Że znów się widzimy
Patrzymy na siebie
W spokojnej udręce
Wspomnienia spłowiały
Przez lata i zimy
Już tylko się znamy
Nic więcej

Ty jesteś ta sama
Tak piękna jak wtedy
Gdy było do siebie
Nam bliżej niż blisko
To było niedawno
A mówi się: kiedyś
Już tylko się znamy
To wszystko

Dzielimy złą ciszę
Obcymi słowami
Ty serce masz chłodne
I chłodne masz ręce
Czy mą poufałość
Wybaczy mi Pani?
Bo przecież się znamy
Nic więcej


/Jonasz Kofta/

niedziela, 14 czerwca 2009

poprzez siebie

Związki łączące nas z innymi istnieją tylko w naszych umysłach. Kiedy zbledną w pamięci, rozluźnią się, bo mimo pozorów, którym ulegamy aż nadto chętnie, pozorów, którymi próbujemy z miłości, przyjaźni, uprzejmości omamić innych – naszym życiem jest samotność. Człowiek to istota zamknięta w swoim ciele, poznająca innych tylko poprzez siebie, ten zaś, kto twierdzi, że z nim jest inaczej, kłamie.

/Marcel Proust/

sobota, 13 czerwca 2009

i właściwie jej nie ma

Dzisiaj nocą samotną, spędzoną bezsennie,
Po promieniach księżyca, jakimś dziwnym tchnieniem,
Sam nie wiem, jak się nagle ocknąłem w Rawennie
I z dawno utęsknionym spotkałem zwidzeniem.

Przez otwarte ktoś okno grał cicho na flecie,
I wiatr lekki woń przyniósł duszącą, upojną -
Jak w mistycznym w nią szedłem wplątany bukiecie,
Pod nieba wyiskrzoną kopułą dostojną.

"Będziecie wysłuchani tęskniący, więc proście!"
Jak przez Boga zaklęty przymknąłem powieki -
I tylkom jakiś dziwny posłyszał szum rzeki,
A później, później Danta ujrzałem na moście.

"Tyżeś to, ty mój mistrzu! Dlaczego tak blady
I czemu taki dziwny niepokój cię żarzy?
Przychodzę cię ubłagać o sekret twej twarzy.
Nic nie wiem. Zabłądziłem. I proszę twej rady".

On to rzekł, czy rzekł księżyc, czy woda to rzekła,
Padłem, głowę ukrywszy rękami obiema:
"Nie ma nieba i ziemi, otchłani, ni piekła,
Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma".


/Jan Lechoń: Spotkanie/

piątek, 12 czerwca 2009

czas by sobie siebie przedawkować

Wszystkie informacje, jakie posiadam na swój temat, pochodzą ze sfałszowanych dokumentów.

/Vladimir Nabakov/

transformacja

Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.

/Carl Gustaw Jung/

czwartek, 11 czerwca 2009

nie walcz

Nie walcz z tym co się dzieje. Walka dopuszcza możliwość porażki. Nie daj się skusić potrzebie osiągnięcia czegokolwiek...

/Frank Herbert/

jak kochać taką niekochaną

środa, 10 czerwca 2009

ta sama rzecz

Wyobraźnia i pamięć są jedną i tą samą rzeczą, która w zależności od okoliczności przybiera różne imiona.

/Thomas Hobbes/

wtorek, 9 czerwca 2009

po cichutku powtarzamy każde słowo, które boli

Urodzeni tyle razy,
w stu kołyskach wychowani,
na dzień nowy, noc spokojną,
wciąż czekamy i czekamy.
Narodzeni tyle razy,
że już lata nam się plączą,
podkreślamy nasze winy
kreśląc papier ręką drżącą.
Ośmieszeni tyle razy,
że już śmiech nam nie przystoi,
po cichutku powtarzamy
każde słowo, które boli.
Do tysięcy drzwi stukamy,
które wczoraj wiatr zatrzasnął
i pochodnie rozpalamy,
które, nim zaświecą, zgasną.
Nazbyt wiele już zostało
gniewnych słów wypowiedzianych,
na wieczyste spamiętanie
przybijemy je do ściany.
I zmęczeni usiądziemy,
w oczy sobie popatrzymy,
oczekując, aż się znowu
narodzimy, narodzimy.

/Grzegorz Tomczak: Pieśń o czekaniu/

poniedziałek, 8 czerwca 2009

a kto widział dziub dziuba

Nie nadzieja, a złudzenia umierają ostatnie. Moje właśnie dobito. Powinnam była zrobić to sama. Dużo wcześniej. Teraz nie pozostaje nic innego, jak żyć dalej.

niedziela, 7 czerwca 2009

backspace

Simon Niebel

sobota, 6 czerwca 2009

istota

Nie interesuje mnie ile wiesz, póki ja nie wiem, jak bardzo cię to nie obchodzi.

piątek, 5 czerwca 2009

tylko dla ciebie

Gołębie śpią na gzymsach i kolumnach
Sukiennic, ufnie jak dzieci. Można
wyciągnąć rękę: ciepło rozbudzony trzepot,
prędko bijące serce. Na stopniach pomnika
dziewczyny i chłopcy, śpiewają
przy gitarze. Granatowy wilgotny mrok,
pomarańczowe światła na murach, czystość
wieczoru i śpiewu, to boli: kiedyś
pragnąłem pokochać to miasto tylko
dla ciebie.

/Bronisław Maj/

czwartek, 4 czerwca 2009

słoiczek tiananmen

Gdzieś ludzie są w więzieniach i jest gdzieś inny świat
żurawie do Tybetu lecą przez przełęcz Windy Gap;
Chińska do zup przyprawa - słoiczek Tiananmen
i dwoje się spotyka... rozmawiają przed snem


Gdy na oczach telewizji całego świata chińskie czołgi rozjechały studentów na placu Tiananmen, to tygodniami chodziła mi po głowie taka opowieść: kiedyś, jeszcze w Białołęce, ktoś dostał w paczce maleńki słoiczek, to była przyprawa Tiananmen, a na etykietce był rysunek największego placu na świecie; a potem na tym placu czołgi rozjechały ludzi; a przedtem Janusz [Onyszkiewicz] w więzieniu na Białołęce opowiadał Heniowi Wujcowi i mnie o małej przełączce Windy Gap w Himalajach, przez którą ptaki leciały do Tybetu. Oblodziło im liny i na takiej sterczącej jak pozioma żerdź zalodzonej linie usiadł ptak, i on szedł z tym ptakiem w kierunku Tybetu. Potem całymi tygodniami chodzi ci po głowie, jak opowiedzieć o tych ptakach lecących do Tybetu i o studentach z placu Niebiańskiego Spokoju. I okazuje się, że to niemożliwe. Że stanąłeś przed niewypowiedzianym. W głowie został strzęp melodii, strzęp słów... Reszta gdzieś uciekła i nigdy nie wróci.


środa, 3 czerwca 2009

samotna wyspa

Mieszkam w zamkniętym osiedlu, strzeżonym, monitorowanym. Mam alarm w samochodzie i boję się do ludzi odezwać. A nuż pomyślą, że czegoś od nich chcę.

/Izabela Klementowska: Rozrzutność kobiet spowodowała kryzys/

wtorek, 2 czerwca 2009

zadzwoniłeś i otworzyłam

Zobaczyłem światło więc przyszedłem. Zadzwoniłem i otworzyłaś.

Nie przyszedłem rozmawiać, nie przyszedłem się kłócić,

nie przyszedłem prowadzić odwiecznej wojny.

Ja przyszedłem się kochać.

Mam już jeden nóż w plecach i nie ma tam miejsca na następne.

Odpada dylemat: kawa - herbata?

Przyszedłem się kochać.

Zobaczyłem światło więc przyszedłem. Zadzwoniłem i otworzyłaś.

Nie przyszedłem rozmawiać. Nie przyszedłem namawiać.

Nie przyszedłem zbierać podpisów. Nie przyszedłem pić wódki.

Ja przyszedłem się kochać.


/Marcin Świetlicki: Olifant/

poniedziałek, 1 czerwca 2009

puch marny

Mały Książę to przereklamowana, płaczliwa cipa zapatrzona w jakąś różę, której normalny człowiek strzeliłby ze dwa razy w łeb, co by się maniery książęcej pozbyła. Od niego na pewno nie uczyłabym się życia, znam lepsze materiały dydaktyczne.
Intuicji ufam, bo mnie nie zawodzi. Nie jestem słaba, naiwna, za groźną też się nie uważam. Kwiatem też nie jestem. Nie mam egzystencjalnych problemów. Umiem ugotować rosół.