czwartek, 4 czerwca 2009

słoiczek tiananmen

Gdzieś ludzie są w więzieniach i jest gdzieś inny świat
żurawie do Tybetu lecą przez przełęcz Windy Gap;
Chińska do zup przyprawa - słoiczek Tiananmen
i dwoje się spotyka... rozmawiają przed snem


Gdy na oczach telewizji całego świata chińskie czołgi rozjechały studentów na placu Tiananmen, to tygodniami chodziła mi po głowie taka opowieść: kiedyś, jeszcze w Białołęce, ktoś dostał w paczce maleńki słoiczek, to była przyprawa Tiananmen, a na etykietce był rysunek największego placu na świecie; a potem na tym placu czołgi rozjechały ludzi; a przedtem Janusz [Onyszkiewicz] w więzieniu na Białołęce opowiadał Heniowi Wujcowi i mnie o małej przełączce Windy Gap w Himalajach, przez którą ptaki leciały do Tybetu. Oblodziło im liny i na takiej sterczącej jak pozioma żerdź zalodzonej linie usiadł ptak, i on szedł z tym ptakiem w kierunku Tybetu. Potem całymi tygodniami chodzi ci po głowie, jak opowiedzieć o tych ptakach lecących do Tybetu i o studentach z placu Niebiańskiego Spokoju. I okazuje się, że to niemożliwe. Że stanąłeś przed niewypowiedzianym. W głowie został strzęp melodii, strzęp słów... Reszta gdzieś uciekła i nigdy nie wróci.


2 komentarze: