wtorek, 7 kwietnia 2009

znasz moje imię

U niektórych plemion północnoamerykańskich, np. Apaczów, aby stać się dorosłym trzeba było przybrać nowe imię. Oznaczało to również przejęcie samokontroli nad sobą i nad swoim duchem. Z tym ostatnim jest związany cały rytuał, podczas którego młody chłopak był poddawany wielu próbom. Przemęczony wpadał w trans, i wedle wierzeń, w tym momencie kontaktował się ze światem duchów oraz poznawał imię swojego opiekuna. Od tej chwili wojownik uzyskiwał nad nim władzę, a sam duch musiał służyć mu opieką, radą i mądrością; ofiarować mu pomoc; wspierać w trudnych chwilach. Dzięki temu Indianin był w stanie stawić czoła niebezpieczeństwu; zapanować nad emocjami; wytrzymać niewyobrażalny ból. Żeby nie stracić tego ważnego sojusznika, wojownik nigdy nie mógł zdradzić imienia swojego opiekuna przed kimś obcym – była to jego największa tajemnica. Jeżeli doszło do ujawnienia tego sekretu, dochodziło również do utraty samokontroli.

/Wojciech Cejrowski: Magia imion w sporze o nazwę Góry Kościuszki/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz